top of page

Muzyka w niebieskim Jeruzalem (2008)

Requiem


ludzie umierają
coraz częściej
przez telefon
słucham
dzień dobry
czy to mieszkanie państwa P.
tak słucham
pielęgniarka oddziałowa Bożena M.
chciałam poinformować
o zgonie
cisza
bo co powiedzieć
dziękuję proszę mój Boże
gdyby nie telefon
ludzie żyliby
chwilę godzinę noc
jeszcze

 

29.03.07

 

Muzyka fruwającej ryby


                                    Jackowi Ostaszewskiemu
 

budzi się
w delcie Mekongu Brahmaputry Okawango
o wschodzie reflektora wypływa na powierzchnię
koreańskiej harfy kaya-kum
i połyskując złotawymi łuskami czyneli
wyrusza w podróż do źródeł
powoli - pod prąd
póki nad rozedrganym jasnym fioletem wodnych hiacyntów
horyzontem dwunastostrunnej gitary
nie uniesie się strużka fletu
łącząca wodę i niebo białoszarym dymem chmur
teraz
kiedy świat słychać z lotu ptaka
może z wiatrem na modlitewnych chorągiewkach
powtarzać mantrę z Księgi Chmur
między Samsarą i Nirwaną lecieć na skrzydłach snu i śnienia
układać z tybetańskich dzwonków mandalę
jest ciągle w powietrzu
ale z coraz głośniejszym tętentem afrykańskich cong
przybliża się do zielono-żółto-czerwonego lądu
w parzystokopytnym rytmie bongosów
biegnie poprzecznymi białymi pręgami grzechotek
po rdzawobrązowej skórze krętorogich antylop na brzeg rzeki
znów płynie
pojedynczymi dźwiękami metalowych pasków sanzy
które przypominają dziecinną zabawkę z pozytywką
koło czasu obróciło się
oto źródło
kropla ciszy

 

2.05.07

Mahavishnu Orchestra


na klifowym brzegu elektrycznych skrzypiec
Jean-Luc Ponty patrzy w tak zwaną dal
to mógłby być surrealistyczny obrazek

(zachodzące nad ślimakiem słońce

poprzecinane linią wysokiego napięcia)

tym bardziej że na wzburzonym Morzu Mahavishnu
unosi się
wygrywając hinduska ragę
gitara Johna McLaughlina
w psychodelicznym sztafażu płonących mew
dźwięk skrzypiec Ponty'ego ma kolor szmaragdowej tęczy

 

w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych
stoję na przystanku tramwajowym w Poznaniu
nawet podobny do muzyków Mahavishnu
(tylko że dzwony
z bistoru)
to mógłby być surrealistyczny obrazek

(na trasie od Izby Rzemieślniczej za widnokres dworca
tramwaj kursuje z płonącymi skrzydłami

ze spektaklu Exodus)
gdyby nie ta szarość dni i nocy przezroczystość
dźwięk skrzypiec muzyka Teatru Stu
jak kotwica

 

9.05.07

© 2013-2025 by Henryk Pawłowski

  • w-facebook
bottom of page