Wiersze różne (2006)

* * *
śmierć jest pod ręką
pod palcami
pulsuje
łagodnym ciepłem
taka ludzka
gdy cicho
puka (dlatego lekarze
osłuchują chorych)
czasami ją widać
przez uchylone oczy
a potem
jest bezdomna
7.10.05
* * *
bądź odważny
od dziecka wpajano mi
jedynie to się liczy
starannie dobrane lektury
miały wychować mnie na człowieka
który się kulom nie kłania
umie przeżyć na bezludnej wyspie
i nad poziomy wylata
całe życie towarzyszyli mi bohaterowie wojen
przodownicy pracy konspiratorzy powstańcy
krwią żołnierzy bratnich armii poplamione były
moje podręczniki
drukowane w kolorze męstwa tytuły gazet informowały o kolejnych kampaniach
bataliach i strategicznych operacjach
nauczyciel przysposobienia obronnego wyjaśniał
jak należy się zachować na wypadek
wybuchu bomby atomowej
nawet dziewczyny
zdobywało się
później
odwaga
której nie objęto systemem reglamentowania towarów
zaczęła wychodzić z użycia
nabierać archaicznych znaczeń:
animusz rezon kuraż
na szczęście (?) dzięki profesorowi od łaciny
znałem znaczenie Virtuti Militari
discenda est virtus powtarzałem starzejąc się
za Seneką ciągle Młodszym
i uczyłem dzieci
nie garb się
bądź odważny
boję się
tęsknię za zapachem mamy w niedzielnym łóżku
chciałbym się schronić w babcinych rękach
najbardziej boję się pająków i śmierci
jestem muchą
22.09.05
* * *
i nie opuszczę cię aż do śmierci
mówisz po zgaszeniu światła
a przed ostatecznym wyborem strony
z której obserwować będziesz
zjawisko rozszczepienia ciemności
i nie opuszczę cię
jak byś się bała
że czas
teraz żarzący się iskierkami minut
może wymknąć się spod kontroli budzika
wybuchnąć nagle
i po spaleniu wszystkich mostów
zostawić cię samą
na drugiej stronie
z której widać
jak przestrzeń wypełniona dziwną fosforescencją koloru
gubi kolejne wymiary
znaczenia
staje się
jak na obrazach Brzozowskiego
organiczną abstrakcją
aż do śmierci
a ja chcę więcej
chcę oszronionym porankiem
kiedy czas zacznie krystalizować się
zakrywając lustro Morskiego Oka
z tobą iść dalej
w chmury