top of page

Białe opowiadania (1998)

Opowiadanie o młodości 
przypomina mit. Główny bohater jest piękny niczym antyczny heros, każdy jego mięsień gra słodką pieśń zmysłów, która w miejscowych poetessach wywołuje regularne skurcze odnotowywane natychmiast na kartach obserwacyjnych tzw. liryki kobiecej.

Lecz on - zapięty pod szyję w lśniącą w helleńskim słońcu skórę - czeka nie na kobietę, jest gotowy

do walki, chce sławy, pragnie zdobyć świat.

Bogowie z wyrozumiałością patrzą na jego zapał,

a nawet,po wypiciu nadmiernej ilości nektaru, pozwalają mu odnieść spektakularne zwycięstwo.

Oto odcięte głowy hydry, oto błysk w oku bohatera,

oto młodość. Tętni krew w zwężonych adrenaliną naczyniach. Świat w zasięgu ręki, ba, w garści.

Nawet pierwszą miłość bohater zdobywa,

jakby przeczuwając, że przyjdzie mu toczyć później nieustanną walkę płci. Ale nie teraz - jeszcze słońce złoci jego tors, jeszcze w południe cień jest ledwo widoczny, jeszcze w uśmiechach  dziewczyn

słychać szum orzeźwiającego źródła...

Opowiadanie o młodości jest mitem - zawarta

w niej rzeczywistość nabiera z czasem funkcji symbolicznej. 

Opowiadanie o starości 
ma strukturę dramatyczną. A jednak dzieje się

w nim niewiele - akcja budowana jest ze słów

i gestów, które same w sobie nic nie znaczą

(tzw. proza życia) i naprawdę nie posuwają niczego (poza czasem) naprzód. Przypomina dramaty Czechowa - jest pasjonująco nudne. Opowiadanie

o starości najlepiej brzmi w języku słowiańskim - szumi jasnymi samogłoskami babiego lata,

gdzieś między ziemią a niebem dźwięczy nostalgicznymi spółgłoskami, które na posiwiałym horyzoncie zapowiadają rychłe nadejście zimy.

A potem, przy rozpalonym brzeziną piecu,

mimo gorącej szklanki herbaty z konfiturami, opowiadanie o starości marznie, póki w końcu

 nie przykryje ostatniego zdania białe milczenie kartki. 

 

Opowiadanie o miłości
zaczyna się słowami. Ich treść jest nieistotna. 
Właściwie przypominają świece, które - nagle zapalone - zaczynają odmierzać czas kroplami wosku. Jasne,

choć pozbawione znaczenia, słowa pochłaniają nieprzyjemny zapach codzienności, dzięki czemu bohaterom jednowątkowego opowiadania o miłości wydaje się, że świat pachnie fiołkami. Może dlatego ich fioletowe ciała tęsknią do siebie

w niezrozumiałym języku kolorów.

Tak, fabuła jest niejasna, nawet słowa:

“i żyli długo i szczęśliwie” nie dają czytelnikowi odpowiedzi na pytanie: po co?

W zakończeniu opowiadania o miłości roztopiony wosk zastyga. I naprawdę trudno powiedzieć, czy to dobra wróżba. 

© 2013-2025 by Henryk Pawłowski

  • w-facebook
bottom of page